Dariusz Eckert - Kamienica

Dariusz Eckert, znany krakowski poeta, muzyk, lider zespołu Inkwizycja. Murarz z zawodu, z zamiłowania chuligan, ale taki chuligan w trochę romantycznym ujęciu.
Jego pierwsza powieść  "Kamienica" jest - jak na poetę przystało - powieścią niezwykle liryczną, pełną niedomówień i niedopowiedzeń.
Opowiada historię byłego żołnierza, którego ścigają demony przeszłości, który obawia się pojawienia tajemniczych oprawców, mszczących się za dawno popełnione zbrodnie. Jednocześnie to opowieść o człowieku, który powoli, nieuchronnie popada w szaleństwo, a jedyne, co jeszcze utrzymuje go na krawędzi poczytalności jest miłość do młodszej od siebie dziewczyny.
Tytułowa Kamienica  - lub jakaś jej parafraza ma podobno - jak twierdzi autor - istnieć w rzeczywistości. I tacy bohaterowie, jej mieszkańcy mają się gnieździć w którejś z rzeczywistych kamienic. Ale w to akurat łatwo uwierzy każdy, kto kiedykolwiek miał okazję pomieszkiwać w starych mieszkaniach krakowskiego, lub jakiegokolwiek innego śródmieścia. Realistyczny obraz postaci, tej mikrospołeczności, obejmującej lokatorów jednej kamienicy przeplatany jest fantasmagorycznymi wizjami i podszyty ciągłym, paranoicznym poczuciem zagrożenia głównego bohatera, co daje w efekcie mieszankę niezwykłą.
"Kamienica" to moim zdaniem książka wspaniała, choć z pewnością nie dla każdego. Miłośnicy prozy poetyckiej powinni łatwo się w niej odnaleźć, zatonąć w potoku obrazów, malowanych słowami autora i składającymi się w liryczną opowieść o miłości widzianej oczami mężczyzny. Bowiem tylko mężczyzna tak będzie pisał o miłości. Lirycznie i męsko, twardo zarazem, z taką swadą prawdziwego, okupionego krwią i bólem wizerunku macho, gotowego przegryźć krtań w obronie tego, co dla niego ważne, a jednocześnie topniejącego w momencie w obliczu jednego jej uśmiechu.

Pierwsze zdania tej książki były irytujące. Może nie tego się spodziewałem? Hm, zupełnie nie tego.  I te niegramatyczne, niezliczone odmiany słowa Ona. Ona, Onej, Oną... To też było z początku irytujące. Dopóki człowiek w tej prozie nie zatonął, dopóki nie pozwolił się wchłonąć. I nagle zawsze za mało czasu na lekturę, trasa tramwaju zawsze zbyt krótka...
Przeczytałem "Kamienicę" w dwa dni. Niecałe. I do teraz, wciąż jeszcze czuję jakiś taki niedosyt.

Autorem ilustracji wewnątrz oraz na okładce jest Jacek "Stelma" Stelmach.






Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję autorowi.





Komentarze