Jakub Ćwiek - spotkanie autorskie w Empik-u - 29.04.2013 Kraków

Niedawno miałem okazję włączyć się do dyskusji, zapoczątkowanej zresztą przez w.w. na fb, na temat tego, co prawdziwy fan zrobi, by spotkać się pisarzem, którego ceni, zamiast narzekać, że daleko...itp.
I niniejsze zdjęcia prezentują ułamek tego, co ja musiałem zrobić.
Poniedziałek. Pobudka o 7:00, bo na 9:00 do pracy.
Niby nic, ale jak się po solidnym piciu wróciło o 3 nad ranem, to sytuacja nie jest już tak różowa. Kac męczy, ale jak ciężka praca cię z niego nie wyleczy, to nie był kac. Mnie wyleczyła w godzinę - tzn. odzyskałem ostrość widzenia, więc w sumie było ok.
W pracy do 16:00. Tylko, bo powinno być do 22:00. Ale na to musiałem zaciągnąć spory dług wdzięczności  (który wkrótce spłacę u kochanej Gosi, która uratowała mój tyłek, przerywając pisanie pracy).
Potem prosto do empiku, z przystankiem w matrasie, a jeszcze wcześniej przed bankomatem (kontrola, czy jak sobie kupię Chłopców, to starczy mi na jedzenie do 10-ego? Hm, może starczy. Może. Bardzo może. Eee, tam, będę się martwił później.)
Uf, 17:30 już w empiku, dalej z lekkim kacem, cholernie niewyspany, cholernie zmęczony i głodny (odpuściłem obiad na mieście, za cenę książki).
Ale warto było.
Bez obsuwy, punkt 18:00 pojawił się Jakub Ćwiek.
Spotkanie prowadził Prowadzący Bartek (?)  - (sorry, nie jestem pewny imienia, odezwij się na fb, to skoryguję). Było, rzecz jasna o najnowszej książce Ćwieka  "Dreszcz", o jego zamiłowaniu do korzystania z archetypów popkultury, o tym, że coraz mniej jest młodych rock'n'roll-owców. Było o "Zagubionych chłopcach, o poświęcaniu czasu dzieciom i planach pisarskich oraz promocyjnych. Było trochę opowieści, trochę zwierzeń, trochę anegdot.
I - co najważniejsze - nie było dystansu do fanów.
Nie było "Wielkiego Pisarza Ćwieka" i jego Maluczkich. Był Ćwiek, kumpel od kufla, Ćwiek, zajawkowicz, Ćwiek, fan taki sam, jak my.
Niby to oczywiste, bo jak ktoś raz Kubę spotkał, to wie, że daleko mu do pozy rodem z wielkomiejskich, literackich salonów, że to taki "swój chłop". (Ja spotkałem go po raz pierwszy na ostatnich Targach Ksiażki w Krk.) Ale jednak mnie to zaskakuje, ten lajt, ta swoboda kontaktu, ta szczerość i humor, ta otwartość. Choć znam wielu pisarzy i tacy, jak Kazek Kyrcz, Dawid Kain, Michał Gacek i wielu innych udowadnia mi, że woda sodowa wcale nie musi uderzyć do głowy.
Ale najważniejsza dla mnie nagroda za wszystkie starania i wysiłek, by się na owym spotkaniu znaleźć był fakt, że TO JA DAŁEM ĆWIEKOWI AUTOGRAF! na moim skromnym wydawnictwie "Kronika relacji intymnych", który ode mnie dostał i (mam nadzieję) w wolnej chwili przeczyta bez odruchu wymiotnego). Oczywiście on też podpisał się na moim egz. Chłopców, ale fakt, że ktoś, kto po wielokroć zasłużył sobie na szacowne miano Pisarza, którego pokaźna ilość książek i komiks stoi sobie u  mnie na półce, poprosił  mnie o autograf...
Zaje...ste uczucie.
I ktoś mi powie, że nie warto być fanem? Dla takich Autorów warto. I dla takich chwil, kiedy mówisz "dla Orła", a Ćwiek odpowiada "my się skądś znamy...". I nie, nie jestem blondynką, brunetką, rudą o dużych jakiegokolwiek koloru oczach - poniższe zdjęcia potwierdzą.


A poniżej trochę wspomnianych zdjęć ze spotkania. Jakość moja, a ja nie jestem Fotografem przez duże F, (ani nawet przez małe), to są jakie są. I są świetne przez to, co się na nich znalazło.













Komentarze