Kazimierz Kyrcz Jr. - Podwójna pętla

Najnowsza powieść Kazka Kyrcza Jr. zaskakuje.
Jest zupełnie inna od tego, do czego współautor "Siedliska" czy "Efemerydy" nas przyzwyczaił. Ale ta zmiana z pewnością działa u niego na korzyść.
Dotychczas krakowski autor serwował nam soczystą, dobrze wyważoną grozę. W "Podwójnej pętli" mamy do czynienia bardziej z thrillerem, opierającym się przede wszystkim na doskonałej kreacji rysu psychologicznego głównego bohatera.
Nie będę rozpisywał sie tutaj nad fabułą powieści - każdy, kto chce ją poznać, niech po prostu przeczyta.
„Podwójna pętla” to z pewnością najbardziej dojrzała książka w dorobku Kyrcza. Widać tu niwątpliwie echa wczesnych opowiadań, z tomików "Horrorarium" czy „Piknik w piekle", jednak nową powieść cechuje dopracowany warsztat, i niewątpliwy bagaż doświadczeń. To swoisty powrót autora do źródeł i spojrzenie wstecz na to, co fascynowało go w początkach pisania, jednak poprzez pryzmat tego, czego sie nauczył, co przez te lata napisał. Wynikiem tego jest powieść niezwykle emocjonalna i z całą pewnością bardzo osobista. Wiele w Mateuszu (głównym bohaterze) z autora. Jak wiele - na to pytanie tylko on sam może odpowiedzieć.
W moim odczuciu to swego rodzaju rozliczenie pisarza z wczesnym etapem twórczości. Przeszedł daleką drogę, skręcił na wiele ścieżek, by sprawdzić, co jest za zakrętem, by wreszcie dotrzeć do celu. I teraz otrzymujemy Kazimierza Kyrcza jr - autora w pełni ukształtowanego, który odnalazł swoją ścieżkę w literaturze.
Brzmi wydumanie? Jak cholera. Ale takie słowa się Kazkowi po prostu należą. Znam go kilka lat i "czuję" tę powieść. Może nawet inaczej, niż zwykły czytelnik, może bardziej. Bo mam tę wyższość, że dostrzegam wątki osobiste dużo wyraźniej. Niewątpliwie jednak jest to powieść dla tych, którzy cenią dobrą, wielopłaszczyznową literaturę.
Zło w "Podwójnej pętli” ma wiele twarzy, niektóre kryjące się pod prześmiewczymi, cukierkowymi nazwami, inne zakamuflowane w codziennym życiu i tylko czyhające na to, by zaatakować w najmniej oczekiwanym momencie...
Ważne jest to, że ludzie nie zawsze okazują się tymi, kim się wydają na początku i trzeba spojrzeć głębiej, by dostrzec, komu możemy/powinniśmy ufać.
To gorzka powieść, a jej zakończenie trudno nazwać happy-endem. Ale happy-endy są tylko w tanim, hollywoodzkim kinie, a realność niestety jest o wiele bardziej brutalna. I nawet jeśli karta się odwróci, to smak zwycięstwa nie zostanie pozbawiony tej nutki goryczy, pamiętanej z wcześniejszych porażek.
Dlatego właśnie realizm powieści i jej przekaz uderza czytelnika tak bardzo. Nic tu nie jest takim, jakim chcielibyśmy, by było – ułagodzone, ugłaskane, pokierowane finalnie w dobrym kierunku. Ale jest prawdziwe. I to chyba w „Podwójnej pętli” cenię sobie najbardziej: że jestem skłonny uwierzyć w całą historię.
Polecam!!!

Komentarze

  1. super spojrzenie, dojrzałe...

    OdpowiedzUsuń
  2. Po takiej recenzji nie sposób nie sięgnąć po książkę.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz