Piotr Borowiec - Wszystkie białe damy

Wydawcy nie chcą wydawać zbiorów opowiadań debiutantów. Czy słusznie? To nie miejsce na taką dyskusję. Ale warto podkreślić, że młode wydawnictwo GMORK chyba nie znało tej niepisanej zasady, bowiem wydało Wszystkie białe damy Piotra Borowca. I chwała im za to! 
Bowiem - mimo tego, że Piotr nie miał na koncie żadnej książki, a jego pierwsza publikacja książkowa ma wszelkie cechy zbioru opowiadań -  jest to pozycja naprawdę wyśmienita i plasuje go wysoko w moim subiektywnym rankingu twórców grozy.


Wszystkie białe damy to zbiór klimatycznych, mrocznych historii z pogranicza klasycznych ghost story i urban legends. To opowieści o duchach, zagubionych duszach, strzygach i demonach, które zawsze przenikają do naszego, realnego - mniej lub bardziej ułożonego - świata w ściśle określonym celu. Nie zawsze jest to zemsta, nie zawsze kieruje nimi zło i nienawiść do tego, co żywe. Jednak nieodzownie budzą lęk. Nie tylko w tych, którzy je spotykają, ale i w nas, pobocznych obserwatorach, śledzący losy poszczególnych bohaterów.
Wespół z duchami bardzo ważną rolę w twórczości Borowca gra sama Polska. Często przaśna, swojska, trochę prostacka, trochę fanatyczna, trochę patologiczna, ale jednak Polska, jaką znamy, jaką widzimy za oknem. To bardzo wpływa na odbiór twórczości Piotra, kiedy nie czytamy o jakichś zaoceanicznych miasteczkach, amerykańskich mieścinach kalkowanych z powieści Kinga, ale o naszych, polskich realiach. Łatwiej nam „zawiesić niewiarę” - powtarzając za Noelem Carollem – i uwierzyć w mroczne dusze, snujące się korytarzami muzealnych podziemi czy szpitalnych oddziałów.
Borowiec doskonale panuje nad słowem, sprawnie prowadząc fabułę i odsłaniając nam tylko po odrobinie tajemnicy, fragmentarycznie, powoli, aż do świetnie spuentowanego zakończenia.
Nie będę wam streszczał poszczególnych opowiadań. Sami je przeczytajcie, jeśli bliska jest wam subtelna, nienachalna groza. Borowiec jest wielkim miłośnikiem powieści gotyckiej oraz opowieści grozy epoki wiktoriańskiej, co jest mocno wyczuwalne w jego twórczości. Oczywiście nie kalkuje on tamtych pomysłów, nie osadza czasu i miejsca akcji w analogicznych realiach, jednak jego kreacja duchów jest zbliżona. Są manifestacją Tamtej strony, pewną formą istnienia. Nie bezmyślnym, krwiożerczym demonem; prostackim i brutalnym. 
Narracja w opowiadaniach Piotra jest subtelna, oszczędna, momentami wręcz leniwa. Nie znajdziecie tu rozwlekłych opisów, typowych wypełniaczy przedłużających opowieść. Tu każde słowo jest wyważone, każde jest potrzebne, każde ma znaczenie. To historie bardzo starannie napisane i dopracowane w najmniejszych szczegółach.
Autor Wszystkich białych dam jest drugim – po Stefanie Dardzie – polskim autorem grozy bez kompleksu, że jest autorem grozy (przynajmniej ja nie dostrzegam tego kompleksu, a widzę wyraźny jego brak), co daje nadzieję dla rodzimego horroru, który może wyrośnie w końcu z własnych ograniczeń i poczucia bycia niechcianym dzieckiem literatury.

Od strony technicznej książka wydana jest bardzo starannie (na dobrym papierze, z solidną okładką) i wzbogacona o klimatyczne szkice Pauliny Wach, będące dobrym uzupełnieniem do opowiadań.

Reasumując – książka Piotra Borowca to lektura obowiązkowa dla miłośników grozy. Dla mnie jeden z lepszych debiutów i jednocześnie jedną z ważniejszych publikacji roku 2015. Z całą pewnością.

Polecam wszystkim!


Komentarze