Andrzej Wardziak napisał banalnie prostą historię o początkach apokalipsy zombie. Takich opowieści było już wiele, równie wiele jeszcze pojawi się na rynku. Niby nic nowego, niby na wskroś tendencyjne ujęcie motywu znanego w literaturze od lat.
A jednak - paradoksalnie - ta szablonowość, to najmocniejszy punkt książki. Autor nie zamierzał robić literackiej rewolucji, ale - bawiąc się konwencją gatunkową - wyczerpał motyw do cna, wyciskając z niego wszystko, co najlepsze.
Panie i Panowie, przed Wami Infekcja. Genesis!
o reedycji kultowej powieści o polskiej zombieapokalipsie piszę dla RzeczGustu!
Zapraszam!
Całość recenzji TUTAJ
A jednak - paradoksalnie - ta szablonowość, to najmocniejszy punkt książki. Autor nie zamierzał robić literackiej rewolucji, ale - bawiąc się konwencją gatunkową - wyczerpał motyw do cna, wyciskając z niego wszystko, co najlepsze.
Panie i Panowie, przed Wami Infekcja. Genesis!
o reedycji kultowej powieści o polskiej zombieapokalipsie piszę dla RzeczGustu!
Zapraszam!
Całość recenzji TUTAJ
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Pascal.
Komentarze
Prześlij komentarz