Powiedzmy sobie szczerze – „Bodycount” nie jest komiksem dla każdego. To totalna jazda bez trzymanki, o szczątkowej fabule, która jednych zachwyci, a innych odrzuci i zniesmaczy. Ale czego oczekiwać, kiedy na kartach jednego komiksu spotyka się Simon Bisley i Kevin Eastman? Musi, po prostu musi, wyjść mieszanka wybuchowa!
o bezpardonowym w formie i treści komiksie piszę dla portalu Grabarz Polski.
Zapraszam!
Całość recenzji: TUTAJ
o bezpardonowym w formie i treści komiksie piszę dla portalu Grabarz Polski.
Zapraszam!
Całość recenzji: TUTAJ
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Non Stop Comics
Komentarze
Prześlij komentarz