Kevin Hearne - Kroniki Żelaznego Druida t. 5 - Kijem i mieczem

Kolejna, piąta już odsłona opowieści o najstarszym stąpającym po ziemi druidzie Atticusie O'Sullivanie (któremu nie przeszkadza to wyglądać na dwudziestoparolatka). Znów masa kłopotów, znów prawie niemożliwe do spełnienia wymagania od bogów z różnorakich panteonów i komiczne skojarzenia Oberona. Jednym słowem - wszystko, co w Kronikach Żelaznego Druida najlepsze.
Szkolenie Granuaile dobiegło wreszcie końca, dwanaście lat lat szkolenia, zdobywania wiedzy i poznawania wreszcie dobiegło kresu. Pozostało ostatnie - splecenie z Ziemią, by nowa driudka mogła czerpać moc bezpośrednio z Gai. Część bogów cieszy się na myśl, że populacja druidów na ziemi się powiększy, szykują uczty i przyjęcia. jednak nie wszyscy dobrze życzą Atticusowi i jego partnerce. W wyniku podstępu trafiają w okolice góry Olimp, co niebezpiecznie zbliża ich do Pana, z którym Atticus ma nieco na pieńku,,, (dla ciekawych polecam poprzednie tomy). Zaczyna się robić nieprzyjemnie, kiedy starzy przyjaciele nagle okazują wrogość, wrogowie zaczęli być nagle bardzo wymagającymi  przyjaciółmi, klauny okazują się bardzo niebezpieczne, a niektóre koty potrafią współpracować z psami...

"Kijem i mieczem" to książka, w która musiałem się wczytać. Nic nie zmieni faktu, że Kevin Hearne nie jest mistrzem słowa pisanego, nie zasłuży nigdy na literackiego Nobla. Jego styl jest prosty, a cały urok zawiera się w niezwykłych bohaterach i zakręconej, komiksowej fabule.  Po kilkunastu stronach, kiedy na nowo poczułem klimatyczny, choć nieco ubogi literacko styl  Kevina Hearne, przypomniałem sobie, za co uwielbiam tą serię. Kroniki Żelaznego Druida to przerysowana, pulpowa fantastyka, nawet przez moment nie próbująca brać świata poważnie, ale bawiąca się konwencją opowieści o wielkich bohaterach.
Autor  - jak to ma w zwyczaju - korzysta z bogatych zasobów mitologicznych z różnych stron świata. I niejednokrotnie jego kreacje mitologicznych postaci i bogów ukazane są w sposób ironiczny, prześmiewczy.  Tym razem obrywa się przede wszystkim panteonowi bogów nordyckich, z którymi Atticus - chcąc nie chcąc - wchodzi w zawiłe interakcje. Wracają w tym tomie także starzy znajomi - słowiański bóg Perun, wampiry Leif i Theopilius, a także niektórzy bogowie greccy, których spotkanie z 1000-letnim druidem nie skończy się zbyt pozytywnie dla żadnej ze stron...

"Kijem i mieczem" to mnóstwo humoru, mnóstwo akcji i mnóstwo dobrej zabawy. I tradycyjnie - polecam znajomość wcześniejszych tomów, bowiem  - mimo 12 lat, które minęło od wydarzeń ze "Zbrodni i kojota" - przeszłość bezustannie i w brutalny sposób ściga Atticusa i jego przyjaciół.
Fani serii nie zawiodą się, bowiem Hearne trzyma poziom. Bawiłem się świetnie przy lekturze.
Dla tych, którzy wcześniej nie mieli okazji zetknąć się z prozą Amerykanina powiem krótko - wyobraźcie sobie, co byłoby, gdyby "Chłopcy" Kuby Ćwieka byliby tysiącletnimi druidami?



Za egzemplarz do recenzji dziękuję Domowi Wydawniczemu REBIS

Komentarze