Robert Kirkman, Jay Bonansinga - Żywe Trupy. Upadek Gubernatora cz. 1

Na tę książkę, czekałem z niecierpliwością. Bowiem w sytuacji, kiedy serialowe "Żywe trupy" powoli i systematycznie przemieniają się w przynudnawą operę mydlaną, tracąc cały urok, napięcie i dreszczyk emocji, jakie oferowały w swych początkach, tak dwie pierwsze książki z uniwersum The Walking Dead z tomu na tom podnoszą poziom.
Poza tym, w "Upadku Gubernatora" pojawiają się postacie znane już z komiksu i serialu.
Ciekaw byłem takiej syntezy, intrygował mnie pomysł połączenia ściślej dwóch mediów o tak odmiennej sile wyrazu, jakimi są książki i tv.
Po nieudanym zamachu na Gubernatora, Philip Blake ma się dobrze. Nadal rządzi w Woodbury, nadal dzierży władzę twardą ręką, wyznając niezmiennie jedną zasadę: by panować nad masami, trzeba dać im chleba i igrzysk.
Za igrzyska służą walki quasi-gladiatorów, spierających się na arenie w nie do końca markowanych walkach, wzbogacanych o udział zakutych w łańcuchy Szwędaczy.
Jednak z zaopatrzeniem jest coraz gorzej, szabrownicze wypady mające na celu uzupełnienie zapasów żywności są coraz bardziej ryzykowne, liczba zombie w okolicy wzrasta w zastraszającym tempie i jest odwrotnie proporcjonalna do malejącej ilości miejsc, których jeszcze nie splądrowały odziały Woodbury. i wtedy dzieje się coś, co dla Gubernatora może być  zarówno początkiem upadku, wielkim zagrożeniem i ryzykiem, a jednocześnie błogosławieństwem i sposobem na utrwaleniem swej władzy w Woodbury. Jedna z grup wypadowych łapie trójkę obcych (dla czytelnika nie sa to obcy, lecz znani z serialu i komiksu Rick, Glenn i Michonne).
Mogą oni mieć informacje korzystne dla Gubernatora, jednak czy zechcą je wyjawić? Na pewno nie dobrowolnie...
Wartka akcja, dobrze nakreślone postacie i znajome realia wypaczonej utopii Woodbury sprawiają, że Upadek Gubernatora to bardzo dobra lektura dla wszystkich fanów uniwersum The Walking Dead. I nie powinni się martwić ci, którzy obejrzeli serial. Wydarzenia przedstawione w książce przedstawione są nieco inaczej, więc nie będą zawiedzeni ci, którzy znają serialową fabułę.
Upadek Gubernatora został podzielony na dwie części. Zapewne był to zabieg marketingowy, nie dyktowany jedynie objętością powieści, a bardziej jej popularnością.
A to tylko wzmaga apetyt i oczekiwanie na tom ostatni jest jeszcze bardziej frustrujące.  Co niewątpliwie świadczy o wartości pozycji.
Literacka odsłona serii TWD to przede wszystkim skupienie się na upadku ludzkiej moralności. Momentami tylko na plan wybijają się drastyczne sceny z zombie, tu ważniejsi są ludzie, którzy próbują funkcjonować w świecie odartym z nadziei, sprawiedliwości i wszystkich podstawowych wartości, jakie są nam znane. To świat gdzie rządzi bezwzględność, brutalna siła i brak skrupułów. I to chyba przeraża najbardziej.

Wydawnictwo Sine Qua Non zapowiada premierę ostatniego tomu trylogii Gubernatora dopiero na jesień, daje to więc czas na nadrobienie zaległości dla tych, którzy nie czytali wcześniejszych tomów serii. Dla mnie ( i dla tych, którzy są z książkami TWD na bieżąco) to trochę smutna wiadomość. Przyjdzie całe lato czekać na upadek jednej z najbardziej mrocznych postaci, jakimi obdarowała nas popkultura. Ale na pewno warto.


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Sine Qua Non.

Komentarze