Kfason, Kfason i po Kfasonie...

Wiem, wiem, już trochę od Kfasonu minęło. Już wielu o swoich wrażeniach pisało, już wielu imprezę chwaliło.
A ja dopiero teraz znalazłem chwile, by pochylić się nad tematem, by z rozrzewnieniem wspomnieć te wspaniałe spotkania z ludźmi, z którymi mam szansę zobaczyć się tak rzadko...
Cóż wiele pisać? Kfason minął zbyt szybko, nie udało mi się ( znowu) być w kilku miejscach na raz, odwiedzić wszystkie prelekcje, zobaczyć się ze wszystkimi, usiąść, pogadać. Ale z wieloma się udało, a ze znakomitą większością chociaż przywitać i zamienić kilka słów.
Poniżej zdjęcia obrazujące ( w sposób nieco nietuzinkowy) moje kfasonowe spotkania.
Jak to mówi Magdalena Maria Kałużyńska - Indżoj. Albo i nie.

















Komentarze