Mariusz Kaszyński - Martwe światło

To druga książka Kaszyńskiego, jaka miałem okazje czytać, a chyba trzecia z kolei w jego dorobku.
I powiem szczerze, że po pierwszej - "Skarbie w glinianym naczyniu" - miałem wątpliwości, czy autor podoła, bo widać było pewną nieporadność (choć książka mi się podobała). W przypadku "Martwego światła" wszystkie moje wątpliwości zniknęły, bo Kaszyński to naprawdę dobry autor, który może mocno zaakcentować swoją obecność na polskim rynku. Mało o nim słychać, a szkoda.
Nie rozpisuję się o "Martwym świetle", a ni o pozostałych książkach Kaszyńskiego ("Skarb..." oraz "Rytuał" - właśnie jestem w trakcie i zapowiada się najlepsza książka z całej trójki), ponieważ planuję napisać coś o nich i o samym autorze więcej w Grabarzu Polskim. Może już w #32, zobaczymy, jak na ten temat spojrzy naczelny...

Komentarze