Paweł Majka - Dzielnica obiecana - Uniwersum Metro 2033

Długo czekałem na tę książkę i sporo się po niej spodziewałem. A takie oczekiwanie – wiadomo – może spotkać się z gorzkim rozczarowaniem, bo rzeczywistość rzadko sięga wyobrażeń. Jednak pierwszy polski akcent w świecie Uniwersum Metro mnie nie zawiódł. Z kilku powodów.

Seria Uniwersum Metro to już sprawdzona marka, która przynosi spore dochody. Ma więc odpowiednią oprawę marketingową, a co za tym idzie już na wstępie ma przetarte szlaki i nie ginie pośród mnogości tytułów publikowanych na naszym rynku każdego miesiąca. Takimi szlakami łatwo przemycić książki słabe, ledwie sięgające ponad przeciętność, bo czytelnik i tak zachłyśnie się sprawdzoną marką, serią.
„Dzielnica obiecana” broni się jednak dzielnie przed takimi zarzutami. I ja kilka argumentów dorzucę od siebie.
O Pawle Majce wcześniej – szczerze przyznaję - nie słyszałem. Nie czytałem nic tego – debiutującego wszakże chwilę wcześniej powieścią i kilkoma opowiadaniami..... - autora. Więc na wieść, że to jego właśnie namaścił imć Glukhovsky do napisania pierwszej powieści w świecie Metra... zacząłem się trochę bać. Ale też wiele oczekiwać, co mogło się skończyć jeszcze gorzej.
Autor Metra 2033 jest bardzo konsekwentny i trzyma się ściśle ram wykreowanego przez siebie świata, rzadko i niewiele pozwalając autorom zmieniać w podstawowym zarysie scenerii stworzonego przez siebie uniwersum. Owszem, każda powieść Metra zyskuje swój indywidualny rys, zależny od miejsca, w którym dzieje się akcja, jednak wiele oryginalności się nie spodziewajmy. Glukhovsky na to nie pozwoli. A poza tym też nie ma wielu możliwości – rzecz wszak ma dziać się w tunelach metra, które pewne ogólne założenia narzucają fabule.
I tu spore zaskoczenie, bowiem Majka zaadoptował na potrzeby powieści miasto które nigdy metra nie posiadało ( i pewnie posiadać nie będzie), a mianowicie Kraków. Wcześniej, jeśli ktokolwiek myślał o polskiej powieści w „Metrze”, to jedyną opcją zdawała się Warszawa. Ale nie. Trafiamy do Krakowa, a raczej do jednej z jego dzielnic – Nowej Huty, która chętnie rości sobie prawa do znacznej niezależności od reszty grodu Kraka. I ma jedną ważną dla Uniwersum metro cechę – sieć podziemnych bunkrów przeciwatomowych.
To właśnie w tych schronach, rozlokowanych na obszarze praktycznie całej Huty dzieje się akcja powieści Pawła Majki i jak, to zwykle w „Metrze” cała siec bunkrów podzielona jest na sektory, na frakcje i zwalczające się, wrogie obozy. Mnogość opcji sprawia, że podróż, jakiej podejmują się bohaterowie jest trudna i niebezpieczna nie tylko przez warunki panujące w spustoszonym nuklearną zagładą świecie. Po raz kolejny okazuje się prawdą, że największym wrogiem człowieka jest drugi człowiek.
Majka w swojej powieści skupił się głównie na dwóch tematach: echach komunizmu – którymi Nowa Huta jest na wskroś przesiąknięta, oraz ewolucji ludzkości i ścieżek, jakimi ten rozwój może podążyć.
Grupy zarządzające bunkrami Federacji SSNH mocno przypominają dawne, komunistyczne struktury władzy, gdzie w imię dobra ogólnego określone, uprzywilejowane grupy dbały o własne, prywatne interesy za cenę wyzysku całej społeczności. W „Dzielnicy obiecanej” ta struktura jest mocno zaakcentowana, a o takiej właśnie istocie rzeczy przekonują się nawet najwierniejsi stalkerzy Federacji. I zmusi ich to do gruntownej zmiany poglądów, jeśli chcą ratować skórę.
Ucieczka z bunkrów Federacji to okazja do prezentacji spustoszonej dzielnicy i miasta, gdzie rządzi tajemniczy Król – jeden z głównych wątków nadprzyrodzonych ( rzadkich, bądź co bądź w serii Metro). Król ma zdolności parapsychiczne, pozwalające mu panować nad zmutowanymi zwierzętami, a ten fakt zaważy w kolosalny sposób na fabułę, stając się główna osią fabularną książki. Nie chcę zdradzać więcej, by niepotrzebnie nie spoilerować tym, którzy jeszcze książki nie czytali. Fakt jest jednak faktem, że możliwości ewolucji rodzaju ludzkiego w obliczu postapokaliptycznych realiów to drugi znaczący wątek w powieści Majki. Autor poświęca wiele miejsca na rozważania na temat kierunku, w jaki ten rozwój może się potoczyć, a jego wnioski... Cóż, nie można Pawłowi odmówić wyobraźni.
Zakończenie jest otwarte, zostawiając furtkę powrotną do świata Uniwersum Metro. Czy pisarz z niej skorzysta? Osobiście mam nadzieję, że tak.
Mnie powieść się podobała, uważam ją za jedną z lepszych w serii. Owszem, może i mało jest w niej oryginalności w kreacji świata, jednak to już zasada narzucona przez twórce oryginału. I to znów sprawia, że mniej więcej wiemy, czego się po kolejnych powieściach spodziewać. Tutaj oczekiwałem po zapowiedziach powieści drogi, okraszonej dusznym klimatem schronów i wypalonych postnuklearną pożogą ruin Krakowa. Oczekiwałem wartkiej, dynamicznej akcji w stalkerskich realiach. I otrzymałem to wszystko, okraszone dodatkowo gorzkimi wnioskami na temat istoty władzy i przemyśleń na temat przyszłości rodzaju ludzkiego. 
Mimo wszystko, to nie głęboka, odkrywcza, zaskakująca powieść, którą mógłbym porównać do „Kantyczki dla Leibovitza”. Nie, to po prostu dobra, pulpowa powieść w znanej już czytelnikom konwencji. 
Szkoda, że mało wyeksploatowany jest wątek Bestii, ukrywającej się ponoć w pieczarze pod Wawelem – bo to mogłoby nadać całości większego smaku i urozmaicić akcję, jednak mimo tego jest nieźle. Krakowski akcent moim zdaniem udał się świetnie i nie odbiega jakością od reszty pozycji z serii. 
Polecam – zwłaszcza tym, którzy znają topografię Nowej Huty. Zobaczcie, jak wygląda ta dzielnica Krakowa po zagładzie nuklearnej.




Komentarze

  1. Zgadzam się, że polskiego debiutu w UM nie ma się co wstydzić. Natomiast czy jest jedną z lepszych w całej serii? Tu bym polemizował, bo do Metra 2033/34 jej brakuje bardzo dużo. Dla mnie na drugim miejscu póki co jest ( będzie pewnie jeszcze długo) trylogia Diakowa. Fakt, na pewno jest lepsza niż Korzenie Niebios. I mam nadzieję, że Włosi już więcej nie będą nic pisać w tym projekcie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Trylogia Diakowa tez jest bardzo dobra, owszem. U Majki miejsce, z którym jestem związany z pewnością miało wpływ na ocenę taką, a nie inną, co zresztą zaznaczyłem. Dla mnie tez świetna powieścią było Dziedzictwo przodków Cormudiana. recenzja tutaj:
    http://paradoks.net.pl/read/24068

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz