Magdalena Kałużyńska - Alvethor. Białe miejsce

Kałużyńskiej żadnemu żadnemu szanującemu się fanowi grozy w Polsce przedstawiać nie trzeba.
Swoją debiutancką powieścią Ymar wdarła się szturmem na horrorowe salony, waląc od razu z grubej rury i rozstawiając wszystkich po kątach. A potem kazała czekać kilka lat na potwierdzenie, że nie jest zwyczajnym jednostrzałowcem, ale pisarką pełną gębą. I ta chwila - w końcu - nadeszła, kiedy na księgarskich półkach pojawiła się pierwsza część Alvethor z podtytułem Białe miejsce.
I Magda pokazuje, że nie na darmo czekaliśmy tak długo na jej nową powieść.

Wydany w serii Ja gorę Wydawnictwa Oficynka Alvethor czerpie z tradycji kosmicznej grozy, jednak przedstawione w powieści zagrożenie z nieznanych wymiarów kosmosu dalekie jest od lovecraftowskich wizji. Tytułowe białe miejsce to po prostu Ziemia, nasz świat, otoczony bezbrzeżną czernią która kryje w sobie... coś bardzo złego. A to zło próbuje oczywiście przedostać się do naszego świata, co z kolei zagraża funkcjonowaniu całej naszej czterowymiarowej przestrzeni. Oraz bezpośrednio nam, ludziom, czyli Istotom - rezydentom...
W luksusowym apartamentowcu strażacy wezwani do pożaru odkrywają miejsce makabrycznego morderstwa i samobójstwa. Ślady z miejsca zdarzenia wprawiają w osłupienie zarówno policyjne laboratorium, jak i śledczego prowadzącego sprawę, bo wyniki wydają się być wyjęte z jakiegoś fantasmagorycznego snu...
Przez miasto przetacza się fala irracjonalnych, krwawych zbrodni, po których sprawcy wpadają w dziwny stan otępienia i trafiają do zakładu psychiatrycznego. Lekarz prowadzący próbując zdiagnozować te przypadki sam zaczyna słyszeć głosy...
Nie rozpiszę się zbyt wiele o fabule, bowiem nie chcę nikomu psuć przyjemności z odkrywania poszczególnych elementów starannie przygotowanej przez autorkę układanki. Jednocześnie - jako że to dopiero tom pierwszy - trudno ocenić całościowo koncept fabularny. Na razie jest dobrze, ale da się wyczuć, że to dopiero wierzchołek góry lodowej. Jak będzie dalej? To się okaże, choć - znając Magdę - będzie dobrze.

Książka Kałużyńskiej zawiera w sobie wszystko, co powinien zawierać dobry horror.
Jest tajemnica, są zdarzenia, których nie da się racjonalnie wytłumaczyć, jest podświadomy lęk, poczucie zagrożenia, osaczenie. Jest też krew i flaki, ale tylko w dawce, której wymaga fabuła, bez przesadnego epatowania makabrą. Choć z typową dla Kałużyńskiej dosadnością...
Jednak z całą pewnością największą zaletą Alvethor są doskonale nakreślone portrety psychologiczne bohaterów i wyśmienite dialogi. Język literacki Magdy jest bardzo sprawny, ironiczny i rzeczowy jednocześnie. Portretuje doskonale wymyślonych przez siebie bohaterów, czyniąc ich nad wyraz realnymi.
W tej książce przemyślenia postaci to nie zapychacze stron, albo okrojone pod kątem fabuły jednokierunkowe spostrzeżenia. To doskonale sportretowani ludzie, jakich możemy spotkać ( i spotykamy ) na ulicy każdego dnia. To skrajnie różne jednostki, które właśnie przez swój indywidualizm ożywiają powieść i czynią ją jeszcze bardziej - niepokojąco - prawdziwą, mimo, że wiele zdarzeń przedstawionych jest dalekich od realizmu...

Alvethor. Białe miejsce to początek. Początek literackiej przygody ze świetną powieścią naprawdę solidnej autorki. Jeśli jeszcze nie mieliście z Kałużyńską do czynienia (to wstydźcie się), to i tak możecie śmiało sięgnąć po tę powieść. Jest tak samo dobra warsztatowo, jak pierwsza i tak samo potrafi wciągnąć czytelnika w wykreowany świat.
Z tym, że tutaj wasz apetyt zostanie rozbudzony, a potem będziecie musieli czekać na ciąg dalszy. Ale spokojnie, nie będziecie w tym sami. Ja już czekam...



Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Oficynka.

Komentarze