Tomasz Siwiec - Tam, gdzie rozkwitają serca - patronat Co przeczytać? - subiektywny blog literacki

Kiedy zobaczyłem okładkę, to serio - ale serio! - w pierwszej chwili pomyślałem o najnowszym biuletynie Świadków Jehowy. Z całym do nich szacunkiem, ale nie zaskarbili mojej sympatii na tyle, bym śledził ich nowości wydawnicze.



Dlatego, kiedy zobaczyłem na okładce nazwisko - nie dowierzałem. Tak, Tomasz Siwiec. Człowiek wielu z Was lepiej znany pod pseudonimem MordumX - największy i chyba najaktywniejszy piewca ekstremalnego horroru w Polsce ( ok, tu można polemizować, czy obecnie aktywniejszy nie jest Tomasz Czarny z Wydawnictwa Dom Horroru, ale mniejsza o to - ci dwaj panowie praktycznie wprowadzali literacki horror gore - jako samodzielny gatunek - na polski rynek).
Więc ujrzeć na okładce ( TAAAKIEJ OKŁADCE!) bez krwi i flaków ( kto kojarzy twórczość Pana Goryla?) było sporym zaskoczeniem.
Ale w przypadku Tomka zaskoczenia są na porządku dziennym, a o jakości swojego pisania już kilkakrotnie mnie przekonał (ostatnio wydaniem wraz z Carlą Mori smakowitej Symfonii zgorszenia), więc do nowego projektu - który przez samego autora zapowiadany był jako nowatorski ( no serio, stary, po okładce to widać :) ) - podchodziłem z dużą dozą oczekiwań.
I z pewnością nie zawiodłem się!
Mimo tragicznie kiczowatej okładki (wiem, czepiam się, ale tu naprawde jest źle i szkodzi to zbiorkowi, zresztą bardzo dobremu) opowiadania zawarte w Tam, gdzie rozkwitają serca pokazują zupełnie nowe literackie oblicze piewcy gore. Zaznaczam, że literackie, bo kto Tomka zna osobiście trochę lepiej, ten zaskoczony wymową tych opowiadań nie będzie.

Jak napisała we wstępie Magda Paluch: opowiadania Tomka oburzają, wzruszają, bawią. Cóż, nic dodać, nic ująć. Są to naprawdę sprawnie nakreślone scenki życiowe, okraszone odrobiną niesamowitości. Ale - co ważne - przesycone nadzieją, swoistą nostalgią i wiarą w ludzi
Czy są oparte na kanwach autentycznych zdarzeń? Nie wiem, ale nie to ma znaczenie. Ważny jest fakt, iż mogą być. I chyba nawet czasem warto, by były, bo choć zetknięcie się w nich z ludzkim smutkiem, cierpieniem, tragedią, to jednak Tomek zostawia iskrę nadziei. Te opowiadania mówią  przede wszystkim o tym, że jeszcze da się znaleźć na świecie dobro, że jeszcze czasem możemy na kogoś liczyć, że jeśli nawet życie daje ci mocno po dupie, to zawsze warto zaciskać zęby i przetrwać, bo w końcu karta się odwróci, ktoś wyciągnie pomocną dłoń. Cóż, większość z nas lubi horrory. Często sięgamy po prozę mroczną, depresyjną. Jak się nad tym zastanowić, to ja sam taką piszę, bo jakoś trudno mi "uchwycić rytm" opowieści pozytywnej, zabawnej, ciepłej i lekkiej. Tomkowi się udało, a lektura tego zbiorku przypomina, że takie historie są potrzebne. Czasem trzeba ludziom przypomnieć o pewnych sprawach, czasem trzeba poruszyć odpowiednie struny. Dać posmakować wzruszenia, nostalgii, a nawet smutku... Bowiem niektóre opowiadania ani do lekkich, ani wesołych nie należą, ale są - mimo wszystko - historiami wzruszającymi, chwytającymi za serce. Każde uczucie, którego doświadczamy, jest coś warte, bo każde czegoś nas uczy. To chyba najważniejsza konkluzja, jaka przychodzi mi na myśl po lekturze Tam gdzie rozkwitają serca. Choć minął już jakiś czas odkąd przewróciłem ostatnią stronę, to wiem, że po prostu ja musiałem dać sobie chwilę, by zastanowić się, co powinienem napisać? Co bym chciał napisać o tym zbiorze?
Jednoznacznej odpowiedzi nie ma. Niby proste, niby trywialne historie. jednak przepełnione pewnym ciepłem i nostalgią. Cóż, lubię smutne opowieści, te proponowane tym razem przez Tomka przynajmniej  nie zawsze są depresyjne.
Mógłbym pochylać się nad każdym opowiadaniem, rozkładać je na czynniki pierwsze. Ale nie chcę. Nie lubię. Literatura ma dla mnie wzbudzać emocje i o emocjach staram się pisać w swoich recenzjach.
A lektura nowego wydawnictwa Tomka Siwca emocji przyniesie Wam ponad miarę.
Spróbujcie. Pomimo okładki jak z biuletynu Świadków Jehowy.
Tam, gdzie rozkwitają serca przypomina dwie ważne, choć - zdawałoby się - trywialne prawdy. Nie oceniaj książki po okładce, a człowieka po pozorach.

Tomku, dziękuję ci za patronat nad tym zbiorem - to była przyjemność!



Komentarze