Andrzej W. Sawicki - Aposiopesis

Steampunk nie cieszył się nigdy w naszym kraju wielkim powodzeniem, stąd i książek utrzymanych (mniej lub bardziej) w tym duchu jest u nas jak na lekarstwo. Dlatego też zwraca uwagę (dzięki świetnej okładce Tomasza Marońskiego) powieść Aposiopesis Andrzeja W. Sawickiego, która może i nie zawiera w sobie 100% czystego steampunku, ale doskonale balansuje na jego pograniczu, czerpiąc z gatunku to, co najlepsze.

Andrzeja W. Sawickiego - jako autora - poznałem od wyśmienitej i mocno osadzonej w polskiej historii Nadziei czerwonej jak śnieg. Później zacząłem szybko nadrabiać zaległości i przeczytałem Inkluzję (rasowe S-F), a na półce w kolejce czekają dwa tomy z serii o majorze Kazimierzu Luxie (Honor Legionu i Szabla Sobieskiego - powieści czysto historyczne).
Najświeższa powieść, wydana przez Dom Wydawniczy Rebis w nowej serii Horyzonty zdarzeń (Rebis - Horyzonty zdarzeń) czyli powieść o zagadkowo brzmiącym tytule Aposiopesis to powrót Sawickiego do fantastyki. Choć nieco lżejszej i bardziej humorystycznej niż wcześniej, to jednak wciąż ze znakiem wysokiej jakości.
Tytułowa aposiopesis jest retoryczną figurą muzyczną, mającą wyrażać rozłąkę, śmierć i mającą formę długiej pauzy.
W powieści ma znaczenie dosłowne, jako część operowych spektakli, ale też jako przenośnia, alegoryczne ujęcie cierpienia Polski jako narodu.
Sawicki - jak wspomniałem już na wstępie - bawi się steampunkową koncepcją umieszczając w powieści mechaborgi czy pojazdy parowe, oraz osadzając akcje w XIX-wiecznej Warszawie, ale jednocześnie nie stroni od wątków magicznych, jak autentyczny dżin, z chroniczną, nabytą przez wieki przebywania w lampie niechęcią do małych, ciasnych pomieszczeń.
Głównymi bohaterami są junkierka Henrietta von Kirchheim (lekko podrasowana za pomocą ówczesnej mechaniki i noszącą klucz płaski do śrub za podwiązką) oraz nieco szalony inżynier Danił Downar, (będący ożywieńcem, przypominającym twór doktora Frankensteina, choć nieco ulepszony mechaniką...).
Kiedy nasza krewka żołnierka staje się przypadkowym świadkiem zabójstwa wysokiego oficjela austriackiego, nad jej głową (oraz nad głowami jej przyjaciół) zaczynają zbierać się czarne chmury. Zwłaszcza, że sam charakter zbrodni wskazuje jednoznacznie na udział nadprzyrodzonych mocy...

Sawicki bawi się konwencją, miesza style i prowokuje coraz to bardziej nieprawdopodobnymi pomysłami, a całość utrzymuje w świetnej, historycznej oprawie i z dawką nieodzownego, ironicznego humoru, co pozwala nie brać powieści tak bardzo na poważnie. Niektóre postacie są karykaturalne (sam Daniłow, ale też feldmarszałek Berg), co łagodzi przemycane umiejętnie martyrologiczne wątki tak lubiane przez Sawickiego (Nadzieja..., cykl o majorze Luxie) i nieco łagodzi ich wydźwięk. To sprawia, że lektura pozostaje przede wszystkim dobra zabawą, a nie zmusza nas do rozmyślania tylko o tragicznych losach Polski na przestrzeni dziejów.
Ciekawe oddanie realiów tamtych czasów przywodzą na myśl kryminalne powieści K. T. Lewandowskiego (cykl o Komisarzu Drwęckim) a przez swoje wątki fantastyczne kojarzy mi się nieodzownie z wyśmienitą, acz niedocenianą powieścią Archipelag Khuruna  J. T. Olejniczaka.
Miłośnicy steampunku spod znaku Maszyny różnicowej Sterlinga/Gibsona też nie powinni być zawiedzeni.
To doskonała powieść na lato - lekka, pulpowa rozrywka, momentami okraszona ciekawymi spostrzeżeniami na temat polskiej historii bez wpadania w kompleks wiecznego mesjanizmu.
I to właśnie świadczy o klasie Sawickiego. I za to właśnie cenię sobie jego twórczość, że potrafi czasem pisać o polskiej historii (jakby nie patrzeć krwawej i tragicznej) bez zbytniego nadęcia, bez zapędów do  winkelriedyzmu. Z szacunkiem, ale też - jak przystało na powieść pulpową - w sposób lekki i swobodny.
Reasumując - fani dotychczasowej twórczości Andrzeja mogą być zaskoczeni, bo to z pewnością najlżejsza powieść autora. Jednak pewne elementy stylu są wystarczająco charakterystyczne, by ich nie zawieść, ale zaskoczyć nowymi pomysłami i miksem gatunkowym.
Dla wszystkich Aposiopesis to dobra lektura na lato. Do poczytania z przyjemnością, niekoniecznie na bardzo poważnie.


Za egzemplarz do recenzji dziękuje Domowi Wydawniczemu Rebis.

Komentarze