Samantha Shannon - Czas żniw

Ostatnimi czasy mam szczęście do debiutów. Po rewelacyjnym "Przeglądzie końca świata" Miry Grant Wydawnictwo Sine Qua Non znów serwuje czytelnikom powiew świeżości i oryginalności. W obliczu sytuacji, kiedy znacząca cześć zachodniego horroru literackiego dogorywa, konsekwentnie pożerając swój ogon, kalkulując ograne do bólu motywy i zanudzając czytelnika na śmierć, SQN serwuje nam co raz to nowe powieści i serie, dające nadzieję na młode pokolenie literackie, które nie boi się przełamywać konwencji, sięgać po nowe pomysły, przekraczać barier. I robi to nadspodziewanie dobrze, czego Samantha Shannon jest doskonałym przykładem.

Czas żniw to opowieść o nastolatce o imieniu Paige Mahoney, która nie jest zwykłą nastolatką.
Paige ma zdolności jasnowidzenia, ale to nie czyni jej wyjątkową. W jej świecie bowiem jest jedną z wielu, choć dar pozostałych może mieć wiele odmian. Jednak talent ten w dużym stopniu jest przekleństwem, bowiem władze bezwzględnie eliminują wszystkich posiadających moce nadprzyrodzone. Dlatego Paige ukrywa swą zdolność, przynależąc do Syndykatu, jednej z podziemnych organizacji (przypominających uliczne gangi) skupiających takich jak ona.
Jednak pewnego dnia Paige Mahoney nie ma szczęścia. Zostaje schwytana przez strażników Sajonu (rządu) i wysłana do tajemniczej kolonii karnej, którą rządzą Refaici.  Refaici to rasa obcych, tajemniczych postaci z innego świata, którym bardzo zależy na jasnowidzach. Traktują ich jak niewolników, jednocześnie szkoląc do walki z inną obca rasą, która zagraża ludzkości...
Pośród Refaitów Paige poznaje zupełnie nowe znaczenie swego daru - a może bardziej przekleństwa-  i zaczyna dostrzegać prawdziwe znaczenie słów niewola i pragnienie wolności. Musi przetrwać w zupełnie obcym dla siebie świecie, w konfrontacji z rasa, dla której jest niczym więcej, jak narzędziem lub pokarmem, a jednocześnie poznaje gorzką prawdę o poczynaniach własnego rządu...

Shannon serwuje nam Londyn, ale nie taki, jakim go znamy. Londyn i cała Brytania jest przekształcona w totalitarne państwo, rządzone przez bezwzględny Sajon, nie tolerujący odmienności i bezwzględnie zwalczający to, czego nie rozumie. Jednocześnie ten ukształtowany, bezustannie inwigilowany świat zawiera w sobie inny, niepokorny i zbuntowany. Ukryty pomiędzy uliczkami, pośród niższych warstw społecznych, kryjący się w podrzędnych barach i podniszczonych kamienicach. To świat jasnowidzów, który stawiają opór prawu, którzy chcą czerpać zyski ze swych talentów i  - aby się chronić - skupiają się w grupach, do złudzenia przypominających uliczne gangi.
Świat przedstawiony w powieści jest inny, niż ten, którego znamy. Jednak jest skonstruowany tak precyzyjnie, tak obrazowo, że nie sposób się w nim nie zatracić, nie sposób go nie poczuć. Kojarzy mi się z prozą Christophera Fowlera, Kate Griffin, czy Kima Newmana.
Refaici z kolei to pomysł zupełnie nowy, świeży, oryginalny. Koncepcja obcej rasy, żerującej na ludziach może i nie jest niczym nowym. Jednak Shannon podjęła temat mocno wyeksploatowany przez popkulturę i zmieniła go, przekształciła w nową opowieść, nową jakość. Dała starej koncepcji nowe życie, sięgając tam, gdzie życia już nie ma. Do zaświatów, z którymi kontaktują się jasnowidze i media.

Pochłonąłem tę  - ponad 500-stronicową powieść dosłownie w kilkanaście godzin godzin. Pierwsze strony były... ciężkie. Obcość kreowanego świata, jego złożoność i wielowarstwowa precyzja sprawiły, że musiałem się "wczytać" w historię, wkroczyć do nieznanego mi dotąd uniwersum. Ale po tych kilkunastu pierwszych stronach już nie było odwrotu. Historia opowiadana przez Shannon i świat, do którego mnie zaprosiła wchłonął mnie bez reszty. I pozostałem tam.
Od chwili przeczytania ostatniej strony powieści niecierpliwie oczekuję jesieni, kiedy ma pojawić się na polskim rynku tom drugi. Spodziewam się, ze będzie tak dobry, jak pierwszy.
Nie przeraża mnie nawet fakt, że autorka rozplanowała "Czas żniw" na siedem tomów, co w przypadku debiutantki może wydawać się założeniem zbyt pochopnym. Ale w przypadku Shannon plan nie wydaje mi się poczyniony na wyrost. Złożoność jej pomysłu, głębia możliwości, jaka się w nim kryje... to sprawia, że ograniczanie się do 1-2 powieści było by dla stworzonego świata po prostu krzywdzące.




Za egzemplarz do recenzji dziękuje Wydawnictwu Sine Qua Non.

Komentarze