Zysk i S-ka - zapowiedzi

Zysk i S-ka przywitał, mnie dziś rano na fb postem o zapowiedziach najbliższych nowości. A jak Zysk i S-ka zapowiada, to robi to dobrze i z rozmachem. ja - szybko przejrzawszy listę zapowiedzi w telefonie (notabene, jadąc po wygraną w konkursie u Roberta Szmidta trylogię Feista na pocztę) od razu znalazłem na tej liście 3 pozycje, które natychmiast trafiły na półkę otagowaną "musiszmiećbezdyskusji".
A oto i one:

1. George R.R. Martin - Dzikie karty.
http://www.zysk.com.pl/pl/Zapowiedzi/Dzikie_karty_t._I_-_George_R.R._Martin

Martina kochają teraz wszyscy. Głównie za sprawą serialowego hitu "Gra o tron" (nie mówię, też oglądam).
Jednak ja cenię Martina za inne, niż klasyczna fantasy, opowieści. Uwielbiam go za "Obrót skórą", z sentymentem wspominam jego "Piaseczniki" czy "Rockowy armagedon".
"Dzikie karty zdają się należeć do tejże właśnie grupy w twórczości pisarza. I pozwolą zobaczyć go nie tylko jako mistrza epickiej fantasy, ale jako mistrza pisarstwa, dla którego nie było i nie ma gatunkowych granic.



2. Peter Ackroyd - Śmierć Króla Artura.
http://www.zysk.com.pl/pl/Zapowiedzi/Smierc_krolaArtura_-_Peter_Ackroyd

Widząc nazwisko Peter Ackroyd na okładce książki, odruchowo się wzruszam i sięgam pamięcią wstecz, kiedy ten właśnie człowiek wprowadzał mnie w magiczny i fascynujący życiorys Williama Blake'a. A kiedy spojrzę na inną półkę z książkami, to widzę jeszcze "Rękopisy Platona", Sprzysiężenie Dominium" i Hawksmoor" (notabene pierwsza po biografii Blake'a kupiona i przeczytana książka Ackroyda).
Więc kiedy ktoś taki bierze starą, brytyjska legendę, by stworzyć z niej powieść, to wiem, że będzie dobrze. Zwłaszcza, że legendy arturiańskie, jak i mitologia wysp brytyjskich zawsze były mi bliskie i zafascynowany zgłębiałem tę tematykę. Warto zwrócić uwagę na powieść, która może nie kojarzy się z rasową fantastyką, ale z pewnością jest warta poznania.





3. Johnathan Swift - Podróże Guliwera.

http://www.zysk.com.pl/pl/Zapowiedzi/Podroze_Guliwera_-_Jonathan_Swift

Te historię - jednak spłyconą do poziomu bajki dla dzieci - znają zapewne wszyscy. Ja pamiętam, jak czytałem jedno ze starych polskich "pełnych" wydań tej historii, odgrzebany gdzieś wśród zakurzonych regałów bibliotecznych.
To doskonała parodia nas samych, przeświadczonych o swej wszechwiedzy i wielkości.
Wydana po raz pierwszy w 1726 roku, wciąż potrafi zachwycić i warta jest dokładniejszego poznania.


Komentarze