Dariusz Domagalski - Osobliwość

Osobliwość Dariusza Domagalskiego  to kolejna, szósta już odsłona serii Horyzonty zdarzeń, stanowiącej wyśmienitą retrospektywę rodzimego nurtu fantastycznego. W przypadku klasycznego SF mieliśmy już kilka dobrych powieści w serii (jak inauguracyjne Światło cieni Rafała Dębskiego, Łatwo być bogiem Szmidta czy Władcach świtu Zimniaka). A jak w tym świetle wypada najnowsza powieść autora Cherem, czy Silentium Universi? Niestety słabo, choć w pewnym momencie miałem nadzieje, że sytuację da się uratować.

Osobliwość to klasyczna opowieść o eksploracji niezmierzonych trzewi kosmosu. Ludzkość dociera daleko poza krawędź znanego wszechświata, dzięki umiejętności zakrzywiania przestrzeni. To daje im możliwość dotarcia do nieznanych rubieży kosmosu, jednocześnie dając nadzięję na odkrycia badawcze oraz bogactwo - dzięki odkrywaniu zasobnych w złoża planet i systemów.
Przed takim wyzwaniem - a zarazem szansą staje załoga statku zwiadowczo-badawczego Selene, który kieruje się do owianej złą sławą  gromady kulistej 47 Tucanae. Rejon ten może kryć w sobie niezmierzone bogactwa naturalne, ale też nieznane niebezpieczeństwa, którymi zainteresowana jest armia...
Załoga Selene zmuszona jest zabrać na pokład także badacza - oficera z ramienia Federacji. Co zagęszcza atmosferę, jako że nadprogramowym pasażerem okazuje się ponętna kobieta.
Kiedy w trakcie podróży zaczynają w tajemniczych okolicznościach ginąć kolejni członkowie załogi, pierwszoosobowy narrator zaczyna rozumieć, że nie tylko on podąża do 47 Tucanae z tajną misją...

Po mocno przegadanym początku, gdzie Domagalski rozwija przed nami ( w długim monologu głównego bohatera - narratora powieści) osiągnięcia naukowe ziemskiej nauki, pozwalające na podróże w najdalsze zakątki kosmosu następuje całkiem niezły fragment quasi-kryminalnej opowieści. I to z całą pewnością najmocniejsza część książki, a zarazem ukłon w stronę kinowej klasyki SF, którą Domagalski wydaje się być zafascynowany. Sprawnie prowadzona fabuła, niecodzienne odkrycia, tajemnicze śmierci kolejnych załogantów, nieznany napastnik, którym może być dosłownie każdy, atmosfera osaczenia w klaustrofobicznych komorach statku, ale też w przerażającej swym bezmiarem pustce kosmosu i tym Nieznanym, który w sobie kryje - to wszystko składa się na całkiem dobrą opowieść, w czasie lektury której zapominamy o nieco słabym rozpoczęciu, które jest zbyt mocno wykładnicze, za mało subtelnie wtłoczone w fabułę.
Jednak wyżej wymienione elementy obroniły by Osobliwość jako całkiem dobrą powieść, gdyby nie słabe i rozmyte zakończenie. Stanowiące - niestety - gwóźdź do trumny interesującego pomysłu.
Z tym problem autor miał juz w przypadku Silentium Universi (gdzie - siląc się na oryginalność -  wpadł we własne sidła i przekombinował serwując nam quasi-Szatana na obcej planecie). Tu nie zapętlił się tak bardzo w swoich rozważaniach religijno - filozoficznych, jednak zakończenie, które serwuje jest zbyt mdłe, zbyt prozaiczne, zbyt dalekie od tego, czego można było oczekiwać - punktu wyjścia do odkrywania wielkiej tajemnicy gromady kulistej 47 Tucanae.
Domagalski mógł eksplorować temat, miał bowiem świetny punkt wyjścia do napisania obszerniejszej space-opery (nawet nie zamkniętej w jednym tomie), a urwał całość za szybko, za trywialnie  - mimo wszystko.
I pozostawił niedosyt, bowiem kiedy przebrnąłem przez nudnawy wstęp, to zacząłem sie naprawdę dobrze przy tej książce bawić. Zakończenie jednak nie satysfakcjonuje. Zdaje się wskazywać, że w końcówce brakło autorowi albo pomysłu na rozwijanie wątków, albo zapału do kontynuacji. Szkoda, bo zmarnował się dobry pomysł z potencjałem. Oczekiwałem czegoś w klimacie Tajemnicy Syriusza (w reż. Christiana Duguaya, opartej zresztą na prozie P.K. Dicka), a otrzymałem zmarnowaną okazję na pokazanie, że w naszym kraju można pisać dobrą, rozrywkową SF. A szkoda, bo w Darka Domagalskiego akurat wierzyłem.

Na uwagę zasługuje jednak - co podkreślam z cała mocą - okładka książki, autorstwa Tomasza Marońskiego. Absolutny majstersztyk, dzieło sztuki i mistrzostwo. Tak, zachwycam się, ale jestem Geekiem, więc mi wolno. Dla tej okładki warto mieć Osobliwość na półce. Jestem skłonny uznać, że to najlepsza okładka powieści SF, jaka widziałem.
Zresztą, oceńcie sami:





Za egzemplarz recenzencki dziękuję Domowi Wydawniczemu REBIS



Komentarze