Paweł Majka - Pokój światów

I wojna nie skończyła się tak, jak ucza nas podręczniki historii. Bowiem na Ziemi wylądowali Marsjanie, by całkowicie odmienić nie tylko losy wojny, ale też i całych późniejszych losów ludzkości. Najeźdźcy się zasymilowali, ale juz nic nie było takie, jak dawniej. Uwolnione przez Marsjan mitbomby uwolniły energię wiary, która z kolei ożywiła postacie z mitów, baśni i legend.
Bogaty Marsjanin - Nowakowski - organizuje wyprawę na Wschód, na ziemie skażone Wieczną Rewolucją , by odnaleźć gigantyczny skarb znajdujący się we wraku rozbitego, marsjańskiego statku. Czy opętany żądzą zemsty i tkwiąca w duszy Zmorą Mirosław Kutrzeba znajdzie w końcu spełnienie? Czy stworzony w laboratorium ślepy bóg Szuler Losu zrozumie czym jest tak naprawdę i znajdzie swoje miejsce na Ziemi? Czy uzależniony od czarciego mleka inspektor kolejowy Grabiński odnajdzie ukojenie, a cyganka Sara, jej kompan, wielkolud Burzymur i naiwny Jasiek wyjdą cało z przygody, w jaką się wplatali? I czy ktokolwiek z nich zdaje sobie sprawę, jak wielkie wyzwania przed nimi? I że każde z nich próbuje w tym wszystkim zrealizować swoją, osobistą misję?


Wydawałoby się, że takie nagromadzenie wątków, pomysłów i nietuzinkowych postaci musi zawalić się pod własnym ciężarem, nie utrzymawszy ogromu znaczeń, nawiązań i odnośników. Tak rozbudowana historia, o nowatorskiej konstrukcji świata wciśnięta w zaledwie 400 stron? To nie mogło się udać, tu musiało coś zazgrzytać, musiało porozłazić się w szwach, spomiędzy których powyłaziłyby niedoróbki fabularne, braki i nieścisłości.
Ale tu, w debiutanckiej (podkreślam - DEBIUTANCKIEJ!) powieści Pawła Majki nic takiego się nie stało. Krakowski autor zaserwował nam doskonale, precyzyjnie i malowniczo wykreowany świat, wyrosły na podbudowie mnogości legend, baśni i nawiązań do historii i popkultury.
Świat mocno osadzony w konwencji steampunku, jednak nie kalkujący ślepo jego założeń, a serwujący nam nowatorski, oryginalny styl.
Momentami odnosiłem wrażenie, że czasy, w których dzieje się akcja książki są wcześniejsze, niż nasze międzywojnie. Bardziej klimatem przypominają okres potopu szwedzkiego - być może przez rys Kutrzeby, mocno trącącego polskim buntowniczym szlachcicem, czy samego Nowakowskiego - kiedy zapomnimy o tym, że jest Marsjaninem, łatwo można go sobie wyobrazić jako bogatego mieszczanina z Gdańska. Jednak te odczucia nie psują odbioru, a jedynie go wzbogacają, bowiem całość wykreowanego świata ma własną wewnętrzną historię - jakże odmienną do tej naszej, rzeczywistej. A wzbogacenie technologii o  moc i magię nieodzownie odsyła nas do klasycznych powieści fantasy, gdzie diabły, zmory, strzygi i zapomniane, słowiańskie bóstwa są na porządku dziennym? A może w końcu to okładka - zupełnie nie pasująca do treści? Sugeruje raczej powieść w stylu szlacheckich historii Komudy, niż steampunkową mieszankę, której przecież bliżej do Orzeł bielszy, niż gołębica Lewandowskiego, czy nawet humorystycznego Aposiopesis Sawickiego.
Powieść Majki jest jednak wyjątkowa. Niezwykła ilość nawiązań, odwołań do popkultury, ciągłego puszczania oka do czytelnika będącego za pan brat z popkulturą czyni Pokój światów zarazem najlepszą, jak i najbardziej niedocenioną powieścią zeszłego roku.
Pokój światów to z jednej strony opowieść drogi, klasyczna wyprawa , na którą zbiera się specyficzna drużyna postaci, z których każda przejawia indywidualne cechy i zdolności. Jednocześnie jest to historia o destruktywnym wpływie żądzy zemsty. Bowiem kiedy zemsta staje się celem samym w sobie i pociąga za sobą coraz więcej ofiar, to czy nie traci swego sensu, czy nie niszczy tego, który jej pragnie i nie kala pamięci tych, których chcemy pomścić?
To też historia o poszukiwaniu własnego ja i swojego miejsca na Ziemi. Nawet kiedy nie przynależysz tak naprawdę do żadnego gatunku, nawet, kiedy jesteś wynikiem eksperymentu - cóż, że o boskich mocach - to czy nie budzi się w tobie świadomość własnego istnienia na tyle mocna, że pragniesz być po prostu zwykłym człowiekiem?
I w końcu to opowieść o miłości. O jej poszukiwaniu i o tym, że przychodzi znienacka, nawet, kiedy jej nie szukamy, kiedy ją chcemy odepchnąć, kiedy jedyne, co się dla nas liczy, to brak emocji, bo to nam pozwala brnąć ślepo do celu, jaki sobie postawiliśmy, nie patrząc na przeciwności i konsekwencje.
To wszystko w niezwykłej scenerii odmienionego obecnością Marsjan Krakowa, czy Katowic, w tajemniczych ostępach puszczy Kresu, na pustkowiach Dzikich Pól i skażonych Wieczną Rewolucją bezkresach wschodnich stepów.

Jakiś czas temu, rozmawiając z Marcinem Dąbkowskim z Wydawnictwa Genius Creation narzekaliśmy, na fakt, iż Paweł Majka kojarzony jest z głównie jako "ten od Dzielnicy obiecanej" (powieści z Uniwersum Metro), a nie własnie z wyśmienitym debiutem. Marcin stwierdził wtedy, ze lepszego startu dla GC nie mógł sobie wymarzyć. I z tym nie sposób się nie zgodzić, jednak moim zdaniem problem z powieścią Majki jest prozaiczny - za słaba promocja, za mała dostępność książki. Czyli wszystko, co było wypadkową młodego, startującego dopiero wydawcy zaszkodziło powieści, nie startującej z odpowiednim impetem na polskim rynku wydawniczym, na którym przecież dzieje się bardzo dużo.
A przecież Pokój światów to arcydzieło przygodowej fantastyki, którym autor śmiało może konkurować z mistrzami gatunku. Majka może śmiało iść w ślady Sapkowskiego - jeśli tylko nie rozmieni się na drobne - i zająć należne mu miejsce w polskim, fantastycznym panteonie. Tak, możecie odżegnywać mnie teraz od czci i wiary, lecz dla mnie Paweł Majka to nadzieja polskiej fantastyki ( co potwierdza pojawianie się jego nazwiska w nominacjach do najważniejszych nagród branży) i biorę pełną odpowiedzialność za przyrównywanie Majki do autora Wiedźmina.
Pokój światów to książka, którą powinien przeczytać każdy, kogo fascynuje dobra, klimatyczna fantastyka. Jeśli nawet czytaliście Dzielnicę obiecaną, to nie macie pojęcia, czego się spodziewać. Mimo, iż pewne pomysły z debiutanckiej książki Majka przetransformował na potrzeby postapokaliptycznego uniwersum (jak zwierzęca jednomyślność), to jednak Metro ograniczało go zbyt sztywnymi ramami świata przedstawionego i nie pozwoliło mu tak naprawdę rozwinąć skrzydeł (choć Dzielnica to tez świetna książka, która chwalę tutaj.
Pokój światów pokazuje pełnię talentu krakowskiego autora i czyni jego debiut najbardziej obiecującym, z jakim zetknąłem się w ostatnich latach w polskiej literaturze.
Chwalę za bardzo? Cóż, sięgając po tę książkę spodziewałem się czegoś zupełnie innego. Na pewno nie tak złożonej, dopracowanej i dojrzałej powieści o przebogatym świecie bliskim mi przez zamiłowanie zarówno do mitów i legend, jak i do steampunku, jako gatunku.
Majka pokazał, że potrafi pisać. Teraz pozostaje czekać, by przekonać, się, czy potrafi kontynuować równie dobrze, jak zaczął.
Ja w to wierzę.



Komentarze

  1. Zaintrygowałeś mnie. Chętnie kiedyś sięgnę po tę pozycję. Wydaje się być powiewem świeżości i nowości. Ostatnio coraz trudniej znaleźć coś takiego na rynku wydawniczym. Jeśli ta książka okaże się tak dobra jak twierdzisz to mam nadzieję, że autor wyda jeszcze wiele innych dzieł :)

    ksiazkowy-swiat-niki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz